O przepełnionym pociągu, bliskości na kilka metrów, słowach, których zrozumienie przyszło znacznie później i obowiązku dawania świadectwa mówi ks. Piotr Kaczmarek, rektor WSD w Łowiczu.
Dorota Sokołowska: Przed nami okrągła rocznica wizyty św. Jana Pawła II, wiem, że uczestniczył ksiądz w spotkaniu. Proszę opowiedzieć, o tym jak się do tego Ksiądz przygotowywał i jak przeżył to spotkanie?
Ks. Piotr Kaczmarek: Byłem wtedy nastoletnim chłopakiem, który dopiero co wszedł w dorosłość. Miałem 19 lat i nie za bardzo wiedziałem, gdzie jest Łowicz. Pamiętam ogłoszenia w naszej parafii pw. Matki Bożej Pocieszenia w Żyrardowie o papieskiej pielgrzymce. Chcieliśmy się wybrać całą najbliższą rodziną. Zdobyliśmy bilety. Jako lektor zgłosiłem się dodatkowo do służby przy udzielaniu Komunii świętej. Mieliśmy wraz z innymi lektorami poprzedzać księdza z Komunią świętą niosąc specjalny znaczek, by ludzie widzieli z daleka, gdzie można przyjąć Pana Jezusa. Do Łowicza pojechaliśmy pociągiem. Skład był tak przeciążony, że w Skierniewicach pociąg wprawdzie się zatrzymał, ale drzwi się nie otworzyły. Po kilku minutach nasza jednostka PKP sapnęła, zgrzytnęła i powoli ruszyła do Łowicza. To był bardzo gorący dzień. Czekaliśmy na papieża na placu celebry chyba ponad dwie godziny, może dłużej. W międzyczasie dało się słyszeć próby chóru. Ludzi przybywało z każdą chwilą, aż plac wypełnił się po brzegi. Wreszcie prowadzący dał znać, że zbliża się Ojciec Święty. Widziałem, jak Jan Paweł II wjeżdżał na łowickie Błonia. Staraliśmy się uczestniczyć w tym wydarzeniu, w modlitwie, śpiewach, żywo reagowaliśmy na słowa papieża. Po uroczystościach poszliśmy na stację PKP i siedząc wraz z innymi pielgrzymami wzdłuż peronów i torów czekaliśmy na jakiś pociąg powrotny do domu.
Jakie słowa, gesty, wydarzenia zostały w pamięci po tamtym spotkaniu?
Był taki jeden moment, kiedy mogliśmy zobaczyć Ojca Świętego z bliska. Po zakończeniu Komunii świętej wraz z innymi lektorami staliśmy przy furtce obok kościoła Chrystusa Dobrego Pasterza. Właśnie tamtędy przejeżdżał papież opuszczając łowickie Błonia. Był naprawdę o kilka metrów od nas. Pamiętam jego błogosławieństwo.
Jak to spotkanie wpłynęło na księdza życie? Czy było ono jakimś przełomem, czy miało wpływ na kapłaństwo?
Myślę, że takie wydarzenia przeżywa się patrząc na nie dopiero z pewnego dystansu, zwłaszcza gdy się jest tak młodym człowiekiem, jakim byłem wtedy. Tamtego dnia najważniejsze było dla mnie to, że zobaczyłem papieża, tego słynnego Polaka, głowę Kościoła, Jana Pawła II, którego mogłem do tej pory oglądać jedynie w telewizji. Z homilii nie pamiętałem nic. Ale po latach mogłem do tych słów wracać. Mogę powiedzieć, że przeżycie wyprzedziło refleksję. I pewnie tak w życiu jest, że potrzebujemy czasu, by pewne wydarzenia zgłębić, lepiej się im przyjrzeć. Trzeba oczywiście chcieć to podjąć.
Czy może Ksiądz wskazać jakieś owoce w Księdza życiu. A może coś zrodziło się w sercu, w działaniu?
Za osiem dni znów pojechałem do Łowicza. Tym razem po to, by złożyć dokumenty do seminarium. Choć tę decyzję podjąłem już wcześniej, to na pewno bliskość tych obu wizyt w Łowiczu pozostaje dla mnie ważnym znakiem również dla głębszego rozumienia mojego kapłańskiego powołania.
Czy poza Łowiczem, miał ksiądz jeszcze okazję widzieć się, modlić się, albo rozmawiać z Ojcem Świętym?
Świętego Jana Pawła spotkałem w 2001 roku na naszej pielgrzymce Wyższego Seminarium Duchownego w Łowiczu do Rzymu. Byłem wtedy klerykiem na drugim roku. Przełożeni zabrali nas na Triduum Paschalne do Wiecznego Miasta. Uczestniczyliśmy w poszczególne dni w liturgii z Ojcem Świętym. Starsi koledzy służyli nawet przy papieżu w ścisłej asyście. Ale w Niedzielę Zmartwychwstania każdy z nas miał możliwość, by na chwilę podejść do Ojca Świętego, który zatrzymał się przy naszej grupie swoim papamobile. Mogliśmy wtedy ucałować jego papieską dłoń oraz powiedzieć kilka słów. Dopiero wieczorem dotarło do mnie, że trzymałem papieża za rękę, gdy przysłano nam zdjęcia, na których mogliśmy zobaczyć siebie z Ojcem Świętym. Tak, jak mówiłem wcześniej, znów przeżycie wyprzedziło refleksję. Mam to zdjęcie do tej pory na ścianie i spoglądając na nie, dziękuję Panu Bogu, że mogłem znaleźć się tak blisko świętego.
Jakie emocje, myśli towarzyszą Księdzu w związku ze zbliżającą się rocznicą. Czy jest chęć dziękczynienia, refleksji, jakiejś tęsknoty?
Myślę, że jest to okazja, by wejść głębiej w to wydarzenie. Pomogło mi w tym przygotowanie książeczki z duchowym testamentem Ojca Świętego dla naszej diecezji. Mogłem wczytać się w homilię papieża i zrozumieć, jak wiele nam wtedy powiedział. Może ta rocznica jest także po to, by przypomnieć młodemu pokoleniu, dla którego św. Jan Paweł II jest jedynie postacią historyczną, jak ważną osobą dla Kościoła i Polski był ten niezwykły człowiek. Jesteśmy świadkami jego życia i posługi. My go pamiętamy. To nasz obowiązek, by przypominać papieża-Polaka, zwłaszcza teraz, gdy jego pamięć jest tak bardzo szargana. Dziękuję Bogu za tamten dzień, za możliwość spotkania ze świętym.