- O przygotowaniach nie tylko osobistych, słowach, które stały się drogowskazem w wychowaniu dzieci, i obrazie czułego Ojca - mówi Małgorzata Stępień.
Dorota Sokołowska: Dokładnie 25 lat temu wiele osób na różne sposoby przygotowywało się do wizyty Jana Pawła II. Czy Pani była w tej grupie?
Małgorzata Stępień: Tak, miałam to wielkie szczęście być członkiem chóru, który brał udział w oprawie liturgicznej Mszy św. celebrowanej przez Jana Pawła II. Dlatego moje przygotowania do tej wizyty obejmowały nie tylko moje osobiste przygotowanie duchowe, ale także kilkutygodniowe próby chóru.
A jak to się stało, że była Pani członkiem tego chóru?
Za sprawą ogłoszeń parafialnych. Kilka miesięcy przed wizytą Ojca Świętego został ogłoszony nabór do chóru, który miały tworzyć osoby z różnych parafii naszej diecezji. W naszym mieście dyrygentem był Czesław Cieślak, którego znałam jeszcze ze szkoły średniej, gdzie prowadził chór szkolny. W tym czasie pan Czesław prowadził Sochaczewski Chór Nauczycielski. W związku z tym, że moja mama i ciocia od wielu lat śpiewały w parafialnym chórze w Niepokalanowie, zaproponowałam im, aby także się zgłosiły. I tak też się stało. Moja mama śpiewała w sopranach, a ja i ciocia - w altach.
Jak przeżyła Pani ten dzień, spotkanie? Z kim Pani w nim uczestniczyła?
To było dla mnie ogromne przeżycie. Bardzo się denerwowałam, już od rana myślałam, jak to będzie wyglądało, czy wszystko się uda, czy zaśpiewamy tak, jak na próbach, bo wiadomo - wrażenie ogromne. W końcu to się śpiewa dla papieża. Tak, jak już wspomniałam, obok mnie były moja mama i ciocia, ale na placu znajdowały się także moje dzieci pod opieką mojej najmłodszej siostry i jej córki.
Co Pani "zrobiło" to spotkanie? Czy coś zostało w pamięci? A może ta wizyta wydała jakieś owoce?
W mojej głowie długo wybrzmiewały słowa Ojca Świętego, wypowiedziane w homilii. Papież przypominał o tym, że to my, rodzice, jesteśmy pierwszymi nauczycielami dla swoich dzieci. To od nas w pierwszej kolejności zależy to, jakimi dorosłymi staną się nasze dzieci. Jakimi wartościami będą się kierować w życiu, jaką będą miały wrażliwość na potrzeby innych ludzi, komu i w co będą wierzyć. To w nas mają mieć oparcie, miłość i szacunek. To my mamy pomagać im wzrastać w wierze, rozbudzać otwartość na świat, pamiętając o swojej tożsamości historycznej i narodowej. Pamiętając o tym wszystkim, starałam się właśnie tak wychować swoje dzieci. Troska o ich dobro była moim najważniejszym życiowym zadaniem. Myślę, że ich nie zawiodłam. A na pewno one nie zawiodły mnie.
Czy wracała Pani do tamtych słów, spotkania?
Do tej pory wracają wspomnienia z tamtego czasu, szczególnie wtedy, kiedy przeglądam zdjęcia i pamiątki z minionych lat. Są wśród nich także mój identyfikator, zeszyt z nutami oraz książeczka z liturgią Mszy św. celebrowanej przez Ojca Świętego Jana Pawła II.
Jakie słowa papieża najlepiej Pani pamięta?
Najbardziej znaczące są dla mnie słowa papieża, wypowiedziane w 1979 r. w Warszawie na pl. Zwycięstwa: "Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!". Od tych słów zaczęły dokonywać się najważniejsze zmiany w Polsce. Dzięki jego żarliwej modlitwie i zaangażowaniu w sprawy naszego narodu, nieustającej trosce o dobro rodaków nasze marzenia o życiu w wolnym kraju się spełniły.
Jaki obraz Ojca Świętego nosi Pani w sercu?
Jest to obraz dobrego ojca, człowieka, który jest mi najbliższy. Ojca, który jest blisko wszystkich swoich dzieci. W moim odczuciu wyrazem tej ojcowskiej miłości była każda pielgrzymka Ojca Świętego - ta bliska i ta na koniec świata. Często, pomimo wielkiego cierpienia, ruszał w kolejną podróż, bo wiedział, że ludzie na niego czekają z utęsknieniem i to nie tylko ci wierzący. Te 27 lat jego pontyfikatu to bardzo ważny czas w moim dorosłym życiu. Wtedy kształtowała się i wzrastała moja rodzina. Słowa papieża były dla mnie zawsze drogowskazem i wsparciem w codziennym życiu, a teraz jest on też moim orędownikiem u Boga.
Jakie myśli towarzyszą na chwilę przed rocznicą i czy wybiera się Pani na to spotkanie do Łowicza?
Aż trudno uwierzyć, że minęło już ćwierć wieku od tej wizyty. Myśląc o tamtej pielgrzymce, jestem wdzięczna Panu Bogu za możliwość spotkania z Ojcem Świętym. Z dużym wzruszeniem przywołuję emocje tamtych przygotowań, słowa papieża i możliwość przebywania z nim w tak niedużej odległości. Jeśli tylko zdrowie pozwoli, bardzo chciałabym uczestniczyć w obchodach 25. rocznicy pielgrzymki Jana Pawła II do Łowicza. Myślę, że powrócą piękne wspomnienia i dobre myśli.