– Choć mam 16 lat, wydarzenie to jest mi bliskie. Żyję w rodzinie i za kilka lat będę zakładać własną. Chcę być wśród tych wzorów, rodzin, które pielęgnują wartości. Uczyć się od nich, obserwować i brać dla siebie jak najwięcej – mówi Julia Grzanek, łowiczanka.
W niedzielę 9 czerwca Mszą św. w kościele oo. pijarów w Łowiczu rozpoczął się Marsz dla Życia i Rodziny. Wydarzenie zgromadziło kilkuset wiernych, którzy nie tylko brali w nim udział, ale także je tworzyli. Już najmłodsi mieszkańcy byli organizatorami spotkania, tworząc kolorowe kwiaty, które ozdobiły grupę wędrujących, skandując hasła prorodzinne i – za pomocą papierowych wuwuzeli – zwracając uwagę na wydarzenie. Łowicka odsłona marszu zaangażowała także scholę Natchnieni z parafii św. Ducha w Łowiczu, przedszkole diecezjalne, uczniów Pijarskich Szkół Królowej Pokoju, rodziny Domowego Kościoła i tych, którzy zgadzają się z twierdzeniem, że rodzina jest największą wartością i najważniejszą grupą społeczną. Potwierdzenie tych słów zawarł także bp Wojciech Osial w homilii. – Można mieć wielki, piękny dom, a w nim obcych sobie ludzi, żyjących obok siebie. I można mieć też małą chatkę, budynek z cieknącym dachem, a w nim kochającą się rodzinę, która jest jednością – mówił kaznodzieja. Zwrócił też uwagę, że aby stworzyć dom, należy budować na skale, którą jest Chrystus. Świadectwem podzielili się Anna i Artur Karczowie, małżonkowie z 16-letnim stażem, którzy nie kryli, że gdyby nie Chrystus i Kościół, ich małżeństwo nie przetrwałoby kryzysu. Dziś są rodzicami sześciorga dzieci. Po Mszy św. liczna grupa przeszła ulicami Łowicza do parku na Błoniach, gdzie czekały atrakcje dla całych rodzin. Dmuchańce, malowanie twarzy, dyscypliny sportowe, a także występy dzieci i koncert ks. Jakuba Bartczaka. Wydarzenie miało też wymiar charytatywny – tym razem wspierano 4-letniego Kubę, mieszkańca Bolimowa, który potrzebuje ponad miliona na szczepionkę ratującą życie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.