Od 7 lipca pątnicy 43. Mariańskiej Pieszej Pielgrzymki do Lichenia są w drodze. Przez 5 z 9 dni wędrują przez teren diecezji łowickiej. Jak przyznają, doświadczają gościnności, ale i biorą na swoje barki intencje tych, którzy w drodze proszą o modlitwę. Tej wysłuchuje najlepsza Orędowniczka, do której zmierzają.
Dziękczynne, przebłagalne, prośby i dylematy. Od 7 lipca pątnicy Mariańskiej Pieszej Pielgrzymki do Lichenia przedstawiają swoje intencje Matce Bożej. Robią to, ofiarując każdy z ponad 300 km, ale także w modlitwie różańcowej. Ta od zawsze jest im bliska, jednak w tym roku na szlaku szczególnie się jej przyglądają.
- Od kilku lat hasło naszej pielgrzymki jest spójne z hasłem roku duszpasterskiego. W tym roku wędrujemy, nawiązując do słów: "Uczestniczymy we wspólnocie Kościoła" i rozważamy "Różaniec w życiu Kościoła" - mówi przewodnik pielgrzymki ks. Kacper Pawlak MIC. - Modlimy się nim codziennie, ale omawiamy też jego rolę, znaczenie. Nawet nie tyle same tajemnice, bo tu materiału duszpasterskiego byłoby na kilka pielgrzymek, ale sam sens, funkcjonowanie, jak go dobrze praktykować i jak Różaniec może nam pomóc, byśmy prawdziwie uczestniczyli we wspólnocie Kościoła - dodaje.
Liczebność grupy pozwala na długie i dokładne rozmowy. - Jest nas ok. 40 osób. Trudno nas zliczyć konkretnie, bo zdarza się, że ktoś dołączy na jeden dzień, ktoś musi wrócić do domu, więc trochę w drodze też się wymieniamy, ale znamy się wszyscy po imieniu, uczymy się siebie w drodze, wspieramy i to też pozwala na tworzenie głębokiej wspólnoty - dodaje ks. Pawlak.
Przez 5 dni pątnicy wędrują przez teren diecezji łowickiej. Zatrzymują się na posiłki i noclegi m.in. w parafii w Międzyborowie, Puszczy Mariańskiej, Bartnikach, Bełchowie, Łyszkowicach, Domaniewicach aż do Dzierzbic, skąd tylko dwa dni dzielą ich od upragnionego celu.
Tym są sanktuarium w Licheniu i obraz Maryi, której powierzyli swoje wędrowanie. - Maryja dla naszej wspólnoty jest przykładem, Orędowniczką, Pocieszycielką. To Jej mówimy o wszystkich trudnościach, zanosimy intencje własne, ale i tych, którzy o to prosili, a każdego dnia ktoś zostawia nam karteczkę, by pomodlić się w jakiejś intencji. Bierzemy za to odpowiedzialność, bo modlitwy, jak chleba, nikomu nie wolno odmówić - mówią Asia i Justyna, pątniczki.
W grupie wędrują nowe osoby, ale i te, które na szlak wybierają się po raz kolejny. Wśród nich Kasia, która w tym roku na szlaku zameldowała się po raz 17. - Co roku jest "coś", co trzeba ofiarować Matce. Intencje własne, przyjaciół, rodziny. Może to wynika z liczby pielgrzymek, które już za mną, ale ludzie ufają nam i wierzą, że Matka Boża wysłuchuje próśb niesionych przez nas. O ile są zgodne z wolą Jej Syna, niech się spełnią, a my będziemy mieć w tym swój mały udział - cieszy się.
Wszelkie karteczki, a czasem listy zostaną złożone 16 lipca w Licheniu. - Owoce będą widoczne w czasie Bogu wiadomym. Trzeba ufać - dodają pielgrzymi.