Ponad tysiąc osób odwiedziło Skansen w Maurzycach w niedzielę 14 lipca, by uczestniczyć w Łowickich Żniwach. Od kilku lat Starostwo Powiatowe w Łowiczu wraz z Łódzkim Domem Kultury, Muzeum w Łowiczu i przyjaciółmi przypominają o tradycji, dziedzictwie i edukują kolejne pokolenia, by nie zapomniały o korzeniach.
Wydarzenie rozpoczęło się Mszą św. w kościele św. Marcina, który na teren Skansenu w Maurzycach w 2006 r. został w całości przeniesiony z parafii w Wysokienicach. Eucharystii przewodniczył ks. Łukasz Antczak, administrator parafii w Zdunach, na której terenie znajduje się skansen. Homilię wygłosił ks. Władysław Moczarski, proboszcz parafii Świętego Ducha w Łowiczu, który poddał refleksji pobożność rolników i gromadzenie skarbów, o których mowa była w Ewangelii.
- Pamiętam obraz mojego dziadka, który gdy wychodził w pole, zawsze najpierw czynił znak krzyża. Ręką, nogą, kosą, sypanym ziarnem - w zależności od wykonywanych prac. I wszystko, co zaczynał lub kończył, robił "w imię Boże". Dziś należy zadać sobie pytanie, czy ta pobożność, ofiarowanie Bogu i prośba o urodzaj zostały w nas, czy ważniejsza jest dla nas matka ziemia, która nas karmi - mówił ks. Moczarski.
Kapłani wraz z wiernymi w czasie Eucharystii zanosili prośby o urodzaj, obfite plony, zachowanie od żywiołów i umiejętność dzielenia się chlebem z drugim człowiekiem.
Mszę św. sprawowali ks. Władysław Moczarski (z lewej) i ks. Łukasz Antczak. Magdalena Gorożankin /Foto GośćW podróż do wspomnień z dzieciństwa lub - dla bardzo młodego pokolenia - do historii zabrał zgromadzonych Regionalny Zespół Pieśni i Tańca "Boczki Chełmońskie", który przedstawił obrzęd żniw - od modlitwy, aż po zabawę. Nie zabrakło ostrzenia kos, młócenia, snopowiązałek i powrósła, gotowania dla chłopów, którzy wyszli w pole, i biesiady, która nie tylko pozwalała na integrację, ale także na zachowanie w pieśniach i melodiach tradycji.
Za kosę chwycił także starosta łowicki Marcin Kosiorek. Magdalena Gorożankin /Foto GośćOdwiedzający, a także radni starostwa byli chętni do zbierania siana w snopki, grabienia i przynoszenia mleka czy pajd chleba z białym serem. Wzruszający okazał się moment dzielenia chlebem, na którym, przed pokrojeniem, gospodarz naznaczył krzyż.
Łowickie Żniwa to także okazja do prezentacji tego, co w powiecie najlepsze - regionalnych smaków przygotowanych przez Koła Gospodyń Wiejskich m.in. z Domaniewic, Chąśna, Kocierzewa Południowego czy Janinowa. Także rękodzielnicy mieli swoją przestrzeń, a ich wyroby cieszyły się dużym zainteresowaniem, zwłaszcza turystów. Ci przyjechali m.in. z Warszawy, Grodziska Mazowieckiego, Kutna, Poznania, a nawet z Krakowa.
Nie brakowało czasu na śpiew i taniec. Zarówno kiedyś, jak i dziś, podczas spotkania. Magdalena Gorożankin /Foto GośćWydarzenie trwa do późnych godzin wieczornych, a to m.in. dzięki potańcówkom, o których oprawę zadbały: Kapela Jana Szymańskiego, Kapela Niwińskich, Kapela im. Tadeusza Kubiaka, Kapela Radoska, a na scenie pod strzechą wystąpiła gwiazda wieczoru - Kapela ze Wsi Warszawa. Partnerami wydarzenia byli województwo łódzkie, Łódzki Dom Kultury i Muzeum w Łowiczu.