Odeszła Teresa Jaros

We wtorek 4 marca po swoją nagrodę do Pana odeszła Teresa Jaros, wdowa konsekrowana.

Uroczystości pogrzebowe Teresy Jaros odbyły się w sobotę 8 marca w parafii św. Stanisława w Skierniewicach. Mszy św. pogrzebowej przewodniczył i homilię wygłosił biskup łowicki Wojciech Osial. W świątyni, obok rodziny, przyjaciół, znajomych i dawnych współpracowników, zgromadziły się także wdowy i dziewice konsekrowane.

Krótką notę biograficzną pani Teresy przybliżył ks. Grzegorz Gołąb, proboszcz parafii. Wiele ciepłych słów o zmarłej wypowiedział także bp Osial. - Czasem na pogrzebie najlepszym kazaniem jest cisza. Patrzymy na życie, przemijanie, trumnę i wtedy kazanie mówi się samo. Stawiamy sobie wtedy najtrudniejsze pytania. Myślę, że ta śmierć, ten pogrzeb to są nasze wielkopostne rekolekcje. Rozpoczęliśmy Wielki Post i pani Teresa głosi nam rekolekcje - najpiękniej, bo swoim życiem - mówił biskup.

Hierarcha podkreślił, że zmarła osiągnęła już szczęście wieczne. - Chcę wam powiedzieć coś najważniejszego: ona jest już szczęśliwa. My się smucimy, bo nam jej brakuje, bo mamy więzy, uczucia, emocje. Jest puste miejsce, a smutek nas męczy. Ale chcę wam dodać nadziei - ona naprawdę jest szczęśliwa. Więcej - ona żyje! To my umieramy, każdego dnia przybliżamy się do śmierci. Ona już żyje pełnią życia, już widzi Pana Jezusa Zmartwychwstałego twarzą w twarz. My nie możemy sobie tego wyobrazić, ale wierzymy w życie wieczne. Wierzymy, że Pan Jezus zmartwychwstał i żyje. A ona już Go widzi - przekonywał kaznodzieja.

- Jej świadectwem i ukoronowaniem miłości do Jezusa była konsekracja. Jako wdowa oddała całkowicie swoje życie Jezusowi. Znaliśmy ją, słyszeliśmy jej słowa. Przekazała nam to, co najważniejsze. Ksiądz proboszcz, przywołując jej życiorys, powiedział, że była codziennie na Mszy św. I nie mówiła o tym głośno. Przychodziła, by spotkać się ze swoim Oblubieńcem. Postrzegamy ją jako pięknego człowieka. Skąd płynęło to piękno? Ze zjednoczenia z Panem Jezusem. I chcę wam dziś głosić tę prawdę: jest życie po życiu. Do najbliższych pani Teresa mówiła, że śmierć jest częścią życia, prowadzi do jego pełni - mówił biskup.

Biskup Osial podkreślił, że Teresa Jaros odeszła w jedności z Panem Jezusem. - Myślę, że gdyby pani Teresa mogła nam coś powiedzieć, to prosiłaby, byśmy się nie smucili. Święci - gdy czytamy ich życiorysy - odchodzili bardzo spokojnie. Niektórzy wręcz nie mogli doczekać się tego momentu. Potrzebujemy wiary. I choć łzy cisną się do oczu, patrzmy ku niebu, gdzie jest życie. Dziś mamy sobotę, dzień poświęcony Maryi - to Matka Boża wprowadza ją do swojego Syna w niebie. A my? Nam zostaje nasze życie. Mówi się, że umarły otwiera oczy żywemu. Dziś rodzi się pytanie: z czym ja stanę przed Bogiem? Niech to będzie chwila refleksji, byśmy trwali w łączności z Jezusem. Pan zmartwychwstał, śmierć nie ma ostatniego słowa. Dusza żyje. Niech ta wiara nas jednoczy. Dziękujmy Panu Bogu za życie pani Teresy, za to, że ją mieliśmy. Panie Boże, bądź uwielbiony w jej życiu. Dziękuję jej również za odczytanie powołania do wdowieństwa konsekrowanego. Dała nam piękne i potrzebne świadectwo wiary. Niech Pan Jezus wyjdzie jej na spotkanie z miłością, którą On jej dawał i którą ona odwzajemniała - zakończył biskup.

Po uroczystościach pogrzebowych ciało Teresy Jaros spoczęło na cmentarzu komunalnym przy ul. Strobowskiej 19.

Zmarłą ciepło wspominały wdowy i dziewice konsekrowane, bliscy, a także pracownicy Banku Spółdzielczego w Skierniewicach, którego T. Jaros była długoletnim dyrektorem, a później prezesem zarządu. Wszyscy doceniali jej sumienność, uczciwość, zaangażowanie i profesjonalizm.

- Po śmierci męża zapragnęła żyć bliżej Pana Boga. Po trzech latach formacji złożyła śluby i została wdową konsekrowaną. Dała się poznać jako osoba szczęśliwa z powodu wybranej drogi wdowieństwa konsekrowanego. Do końca swoich dni żyła w czystości, oddając się gorliwej modlitwie. Adoracja Najświętszego Sakramentu i Eucharystia były jej codziennością i miłością. Była w nieustannej bliskości i zażyłości z Panem Jezusem, w oderwaniu od dóbr doczesnych. Była tylko przywiązana do woli Boga. Żyła w przekonaniu, że nic nie posiada, a wszystko jest darem. Żyła skromnie i pokornie, służąc modlitwą i cierpieniem - wspominała Leokadia Gałecka, wdowa konsekrowana.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..