Po wędrówce wieczorem pielgrzymi spotkali się na pierwszym apelu. Zgodnie z tradycją, uczestniczyli w nim bp Wojciech Osial, kapłani z okolicznych parafii, wójt gminy Maków Jerzy Stankiewicz oraz rodziny, przyjaciele i znajomi pielgrzymów.
Pierwszego dnia trasa liczyła prawie 24 km i prowadziła z Łowicza do Makowa. Wędrując przez Zielkowice, Bobrowniki, Stachlew i Wolę Makowską, pielgrzymi wszędzie spotykali się z ogromną życzliwością. W Makowie z inicjatywy proboszcza ks. Tadeusza Jarosa i parafian pielgrzymi wieczorem zostali podjęci ciepłym posiłkiem. Na zakończenie pierwszego dnia uczestniczyli w uroczystym apelu pełnym wspomnień, podsumowań, wzruszeń i jubileuszowym koncercie. Na scenie zaprezentowali się: ks. Paweł Olszewski i ks. Sylwester Bernat - wokal, ks. Rafał Banasiak - klawisze, ks. Michał Szkupiński - akordeon, ks. Piotr Krzyszkowski - perkusja, ks. Zbigniew Kaliński - gitara basowa oraz ks. Roman Sękalski i Marcin Moks - gitara. Kapłani wykonali pieśni ewangelizacyjne i pielgrzymkowe. Duchownym do modlitwy śpiewem udało się zaprosić nie tylko pielgrzymów, ale także mieszkańców i gości.
Po muzycznym uwielbieniu przyszedł czas na podsumowania i wyrażenie wdzięczności tym, którzy przez lata tworzyli i wspierali ŁPPM. Podziękowania połączone z modlitwą otrzymali: bp Wojciech Osial (pamiętano także o zmarłych biskupach Alojzym Orszuliku i Józefie Zawitkowskim, a także biskupie seniorze Andrzeju F. Dziubie), ojcowie duchowni, włodarze, sponsorzy, partnerzy, przyjaciele, a także media. Statuetki i pamiątkowe tablice wręczył bp Osial. Hierarcha po Apelu Jasnogórskim udzielił zebranym błogosławieństwa.
Już pierwszego dnia nie brakowało okazji do rozmów, wspomnień i dzielenia się tym, co niesie pielgrzymowanie. - Z łowicką pielgrzymką idę pierwszy raz, choć pielgrzymowanie towarzyszy mi od lat. Wcześniej wędrowałam z pielgrzymką kaszubską z Helu oraz z pielgrzymką świdnicką. Dla mnie każda pielgrzymka to głębokie spotkanie z Panem Bogiem i z drugim człowiekiem - w warunkach, które wykraczają poza codzienność. Wspólny trud, zmęczenie, potrzeba pomocy - to wszystko sprawia, że rodzą się między nami prawdziwe więzi - wyznała s. Emanuela, misjonarka Krwi Chrystusa. - Gdy jesteś zmęczony, nie masz już siły i ktoś podaje ci rękę, dzieli się wodą - to są momenty, które niosą w sobie wielką duchową wartość. Wspólnota, która rodzi się w drodze, jest doświadczeniem żywego Kościoła. Hasło tegorocznej pielgrzymki - "Pielgrzymi nadziei" - poruszyło mnie szczególnie. Byłam niedawno na jubileuszu Rodziny Krwi Chrystusa w Rzymie, który również odbywał się pod tym hasłem. Uświadomiłam sobie, że pielgrzymowanie to proces - droga, w której uczymy się nadziei. Przez wiele lat nie dawałam sobie prawa do nadziei - unikałam jej, bo bałam się zawodu. Teraz widzę, że nadzieja to coś, do czego trzeba dorastać, coś, co trzeba sobie pozwolić przyjąć. To wielka łaska od Boga - mieć nadzieję. Życie z nadzieją jest prostsze, piękniejsze. Jest w nim więcej dziecięcego zaufania, więcej oddania Bogu. Wiem, że nie ja steruję swoim życiem - powierzam je Panu. On prowadzi - dodała.