Trzy lata ciężkiej pracy, nieoceniona pasja, życzliwość miłośników historii, kultury ludowej i tradycji składają się na Etnocentrum Ziemi Łódzkiej. Oficjalnie podsumowano projekt i uroczyście otwarto, poświęcono chałupę rodziny Kopciów, która staje się miejscem powrotu do korzeni, troski o przeszłość i nauki dla przyszłych pokoleń.
Na mapie województwa łódzkiego, w powiecie tomaszowskim, wśród licznych zabudowań jedno szczególnie przyciąga wzrok. Niebieska chałupa staje się miejscem żywym, bogatym w tradycję i kulturę przodków, w którym czas zatrzymał się na przełomie XIX i XX wieku.
To za sprawą etnografa i wielkiego pasjonata kultury ludowej Michała Adama Pająka, który kilka lat temu za cel postawił sobie stworzenie miejsca, w którym tradycja i zwyczaje przodków będą rozumiane, pielęgnowane, doceniane i kultywowane.
Każdy element w chałupie jest doskonale zachowany, odświeżony i ma swoje zadanie.
Magdalena Gorożankin-Masłocha /Foto Gość
Sukcesywnie realizował cel, jednocześnie zarażając swoją pasją pokolenia mieszkańców województwa łódzkiego i nie tylko. W ramach projektu "Dawne rzemiosła i praktyki w Etnocentrum Ziemi Łódzkiej" zorganizowano serię warsztatów, m.in. zduńskie - prezentację i praktyczne pokazy konstrukcji pieca kaflowego, obsługi i narzędzi zduna, w czasie których uczestnicy poznawali budowę i działanie tradycyjnych pieców. Obserwowano budowę pieca chlebowego, kuchni i pieca kaflowego, a także próbowano swoich sił w renowacji starych mebli, wykonywaniu dawnych ozdób ludowych. Zadanie było współfinansowane z budżetu województwa łódzkiego.
Wszystkie te działania pozwalały na zrozumienie, wykonanie czy dostrzeżenie nawet najmniejszych elementów znajdujących się w XIX-wiecznej niebieskiej chałupie rodziny Kopciów, która została przeniesiona i odtworzona.
W sobotę 27 września oficjalnie podsumowano projekt i otwarto chałupę. - Jestem niezmiernie wdzięczny potomkom rodziny Kopciów - Szczepanikom z Luboszew, którzy przekazali całe zabudowania do tego miejsca. Najpierw rozbieraliśmy drewnianą stodołę, drewutnię, która wcześniej służyła jako spichlerz do przechowywania zboża, mąki; deski wykorzystaliśmy w tworzeniu tego dzieła. Ostatecznym momentem było przeniesienie chałupy z 1897 r. - na balu zachował się rok powstania - prawdopodobny oczywiście, ale źródła wskazują na to, że rzeczywiście jest to prawidłowa data, bo w 2015 r. prowadziłem badania etnograficzne w Brenicy i tak wynika z zeznań, wspomnień najstarszych mieszkańców - mówi M.A. Pająk.
Prace rozpoczęły się trzy lata temu. - Bardzo chciałem powrócić do tej pierwotnej wersji chałupy, czyli odtworzyć strzechę, okna ze szprosami i okiennicami. To wszystko też zachowało się na strychu, bo w momencie rozbiórki domu te oryginalne okiennice, okna i inne artefakty, elementy pieców kaflowych, które mogą państwo podziwiać właśnie w tej chałupie, też się ostały, więc ja to wszystko pieczołowicie przechowywałem i odtwarzałem, i to udało się niesamowicie - dodaje etnograf.
Michał Adam Pająk przyznaje, że nie uznaje kompromisów. - To miejsce ma być autentyczne, a nie stylizowane, na wzór czy podobne do... - mówi.
Magdalena Gorożankin-Masłocha /Foto Gość
Swój udział w tworzeniu miejsca mieli także mieszkańcy gminy Lubochnia i przyjaciele z różnych stron Polski, którzy bez wahania przekazywali zabytkowe już przedmioty do aranżacji wnętrza chałupy.
Efekt robił spektakularne wrażenie na licznie zgromadzonych gościach. Nie brakowało osób, które ze wzruszeniem dotykały ciepłego pieca, wspominając, że właśnie taki był w domu ich dziadków i przy nim słuchało się życiowych rad. Z zachwytem oglądano haftowane poduszki, bibułkowe pająki i kwiaty, tłumaczono dzieciom, czym jest lampa naftowa i dlaczego obrazy świętych są pochylone.
Spotkaniu towarzyszyła także dobra zabawa przy muzyce kapeli Romana Wojciechowskiego i nauka tańców ludowych pod okiem specjalistów. Można było także przenieść się w czasie i doświadczyć, jak wyglądały rodzinne spotkania kilkadziesiąt lat temu - na środku podwórza, przy jednym stole, "czym chata bogata".
O wszystkich dbał gospodarz miejsca, który zapewnia, że na chałupie się nie skończy. Już ma w planach kolejne obiekty, które będą przesiąknięte duchem przodków.