Zderzenie prawdziwej wiary z fałszywą pobożnością, dramat ślepego zaufania i odkrywanie prawdy ukrytej pod maską - taki teatr trudno zapomnieć.
W dniu spektaklu sala koncertowa Centrum Kultury i Sztuki w Skierniewicach wypełniła się do ostatniego miejsca. Mieszkańcy miasta, rodzice, uczniowie i sympatycy teatru przyszli zobaczyć niezwykłą inscenizację "Świętoszka" Moliera w wykonaniu młodzieży z Teatru z Klasą, działającego przy Klasycznym Liceum Ogólnokształcącym im. ks. Stanisława Konarskiego.
Był to moment szczególny - pierwszy raz teatr szkolny wyszedł na profesjonalną miejską scenę. Jak podkreślali organizatorzy, była to swoista próba generalna przed publicznością, której oczekiwania są inne niż w murach szkoły. Jednak już od pierwszych scen stało się jasne, że młodzież podołała wyzwaniu. Sala reagowała żywo, a na koniec nagrodziła aktorów owacjami na stojąco.
Molierowska komedia, napisana w XVII w., wciąż brzmi zadziwiająco aktualnie. Opowiada historię rodziny Orgona, która pada ofiarą manipulacji obłudnego gościa - Tartuffe’a. Pod płaszczykiem nadgorliwej pobożności bohater próbuje zdobyć majątek gospodarza i podporządkować sobie jego bliskich. Orgon, zaślepiony fałszywą świętością przybysza, wydziedzicza syna i chce wydać córkę za Tartuffe’a, mimo że dziewczyna kocha Walerego. W tym czasie Świętoszek próbuje uwieść żonę Orgona Elmirę, a gdy jego prawdziwe oblicze wychodzi na jaw, okazuje się, że gospodarz sam pozbawił się możliwości działania, bo przepisał cały majątek na oszusta. Historia, choć pełna komizmu, niesie mocne przesłanie: łatwowierność i naiwna wiara w pozory mogą kosztować wiele.
Za reżyserię spektaklu odpowiadał ks. Kamil Goc, katecheta i prefekt szkoły. To właśnie on zaszczepił w młodzieży teatralną pasję i poprowadził ich przez wymagający proces przygotowań. Uczniowie podkreślali, że tekst - pisany wierszem - nie był łatwy, wymagał skupienia i precyzji, a jednocześnie zmuszał do wcielenia się w postacie z XVII wieku. Przygotowania trwały miesiąc, a ich efektem był spektakl, który przerósł oczekiwania zarówno widzów, jak i samych aktorów.
- Z ks. Kamilem pracowało się doskonale. Był dla nas oazą spokoju, a jego uwagi, pełne ciepła, zachęcały do dalszej pracy. Dzięki niemu nabieraliśmy odwagi i wiary w siebie - przyznali uczniowie.
Ks. Piotr Karpiński, dyrektor szkoły, nie krył dumy z młodzieży i reżysera. - Pierwszy raz nasz teatr wyszedł na scenę miejską. To moment historyczny i niezwykle ważny. Cieszę się, że szkoła katolicka ma odwagę mówić o obłudzie religijnej, bo to pokazuje, iż wiara nie jest dla nas jedynie etykietą, ale stylem życia. Molier obnaża ludzkie wady z precyzją skalpela, a jednocześnie przestrzega. Dziś, w czasach dezinformacji i łatwowierności, jego przesłanie jest szczególnie potrzebne. Teatr jest sprzymierzeńcem filozofii - uczy krytycznego myślenia i pomaga przejrzeć na oczy - mówił.
Dyrektor zwrócił uwagę również na ks. Goca. - On daje młodzieży coś więcej niż tylko lekcje religii. To przykład kapłaństwa niesztampowego, które wychodzi poza schemat i inspiruje. Dzięki niemu powstał teatr, który nie tylko bawi, ale też wychowuje i formuje - dodał.
Nikola Kowalska, wcielająca się w rolę Pani Pernelle, podkreśliła, że teatr stał się dla niej odskocznią od nauki. - Tekst nie był łatwy, ale chciałam, by moja postać miała coś z mojego charakteru. Dodałam jej krzykliwości. To było trudne wyzwanie, bo musiałam wcielić się w starszą panią z XVII w., ale też piękna przygoda - przyznała.
Julia Liszewska, odtwórczyni roli córki Orgona, opowiedziała, że dzięki teatrowi pokonała tremę i nauczyła się niezależności. - Rola bardzo do mnie pasowała i pozwoliła mi odkryć coś nowego w sobie - mówiła.
Zosia Bednarek zwróciła uwagę na mocny przekaz sztuki. - Teatr daje radość i inspirację. Chciałam, by nasz spektakl pozostawił jasną puentę: nie dajmy się zwieść obłudzie. To coś więcej niż zabawa - dodała.
Dla Tymona Pełki, grającego Walerego, teatr był przede wszystkim odskocznią od codzienności. - Mogliśmy wejść w inny świat, pokazać coś odmiennego i poczuć się częścią wielkiej literatury - opowiadał.
Nie bez znaczenia była też atmosfera towarzysząca wydarzeniu. Wejściówki rozeszły się w dwa dni, a chętnych było więcej niż miejsc. To pokazuje, że skierniewiczanie chcą obcować z teatrem, a młodzieżowy spektakl może być wydarzeniem kulturalnym na miarę miejskiej sceny.
- Cieszę się, że mamy teatr i że możemy dzielić się nim z miastem. To nasze wspólne świadectwo - nie być świętoszkowatym, ale autentycznym w wierze i życiu - podsumował ks. Karpiński.
Teatr z Klasą nie zamierza poprzestać na jednym występie. Młodzież zapowiada kolejne spektakle, w tym przedstawienie, które ma być wsparciem dla chorej Hani. To dowód, że teatr może być nie tylko sztuką, ale również narzędziem dobra i solidarności.