12-miesięczny cykl spotkań modlitewnych dla kobiet z diecezji łowickiej dobiegł końca. Formacja "U Jego stóp", prowadzona pod duchową opieką ks. Rafała Woronowskiego, stała się dla uczestniczek przestrzenią pokoju, zaufania i głębokiego spotkania z Bogiem. Zwieńczeniem tego czasu było wręczenie każdej z pań symbolicznej świecy - znaku światła, ciepła i czuwania - oraz wyraźne pragnienie, by ta wspólna droga trwała dalej.
W związku z ogłoszonym w Watykanie Jubileuszem Roku 2025 Duszpasterstwo Kobiet Diecezji Łowickiej - we współpracy z Dziełem Dzielnych Kobiet - zaprosiło panie do udziału w comiesięcznej formacji modlitewnej "U Jego stóp". Spotkania, inspirowane zachętą papieża Franciszka, by rok jubileuszowy przeżyć jako "symfonię modlitwy", stały się przestrzenią bliskości z Bogiem, oddechu i duchowego umocnienia.
Cykl rozpoczął się 8 grudnia ubiegłego roku w parafii Niepokalanego Serca NMP w Skierniewicach. Każde spotkanie obejmowało Mszę św., chwilę refleksji, a przede wszystkim adorację Najświętszego Sakramentu, którą prowadził ks. Woronowski, duszpasterz kobiet diecezji łowickiej. To właśnie te wieczorne adoracje, przeżywane w ciszy i świetle zapalonych przez panie świec, okazały się dla uczestniczek szczególnie poruszające.
Przed adoracjami Najświętszego Sakramentu panie uczestniczyły w Eucharystii.
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość
Jedną z kobiet, które dzielą się swoim doświadczeniem, jest pani Małgorzata. Jej świadectwo oddaje to, co dla wielu było sercem całej formacji. - Spotkania z Bogiem w tak bliskiej, wręcz intymnej modlitwie stały się dla mnie przestrzenią, w której po raz pierwszy od dawna mogłam naprawdę odetchnąć. To właśnie tam doświadczyłam ukojenia, takiego, którego nie daje świat. Wchodziłam w tę modlitwę z ciężarem pytań, które paliły serce: "Dlaczego? Dlaczego choroba taty? Dlaczego muszę patrzeć na jego słabość? Dlaczego mam wrażenie, że Bóg chce mi go zabrać?". Przyszłam do Boga z bólem, niepewnością i obawą, że zostanę bez odpowiedzi. A jednak właśnie ten moment stał się dla mnie miejscem wyciszenia. Bóg nie odpowiedział słowami, ale dał mi przestrzeń na łzy - takie oczyszczające, które wypływają wtedy, gdy serce w końcu pozwala sobie być słabe przy Kimś, kto kocha bezwarunkowo. W tej modlitewnej ciszy odkryłam, że Bóg nie zabiera odpowiedzi po to, by ranić, lecz po to, by uczyć zawierzenia: "Jezu, Ty się tym zajmij". Poczułam delikatne, ale mocne przekonanie, że On naprawdę wie, co robi, że prowadzi mnie drogą, która - choć kamienista i bolesna - ma sens. I że nie muszę rozumieć wszystkiego od razu, wystarczy, że będę przy Nim. W tej intymności modlitwy dostałam wolność, by krzyczeć sercem. Wolność wyznania, że boję się, że nie mam siły. I jednocześnie łaskę doświadczenia, że właśnie w tym krzyku Bóg mnie wzmacnia. To On daje mi siłę, by iść dalej, kiedy po ludzku wszystko we mnie się zapada. Ostatnie spotkanie otworzyło we mnie nową prawdę - że Bóg widzi wszystko, co jest w moim sercu, nawet te przestrzenie, których ja sama się boję. I że nie tylko je widzi, ale też akceptuje i kocha mnie z nimi wszystkimi: z moimi wadami, słabościami, niepewnościami, ale też z moimi pragnieniami, pięknem, dobrem i tym, co we mnie kruche. Zrodziła się we mnie ogromna wdzięczność za ten czas, za to, że wśród mojego zabiegania Bóg dał mi moment zatrzymania. Że przez słowo ks. Rafała mogłam spojrzeć na swoje życie inaczej - głębiej. Zrozumiałam, że to, co przychodzi, wcale nie jest przypadkiem. Że każde doświadczenie ma cel: prowadzić mnie bliżej Boga. Najważniejsze dla mnie jest to, że On naprawdę jest. Przychodzi w momentach, których się nie spodziewam. W ciszy, w zmęczeniu, w codziennych drobnostkach. I ciągle przypomina, że nie jestem sama, bo On idzie ze mną - świadczyła Małgosia.
Zwieńczeniem rocznej drogi był wieczór modlitwy 8 grudnia. Wtedy każda z pań otrzymała świecę - symbol światła, ciepła i czuwania. Ich znaczenie było szczególnie wymowne, bo przez cały rok uczestniczki zapalały swoje świeczki podczas adoracji, podkreślając w ten sposób gotowość serca i obecność przed Panem.
Po zakończeniu cyklu panie zgodnie mówiły, że był to czas niezwykle ważny, pełen duchowego dotyku i wewnętrznej przemiany. Wiele z nich wyraziło pragnienie, by spotkania kontynuować również w kolejnych latach.
Każde spotkanie kończyło się indywidualny błogosławieństwem.
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

Podczas ostatniej adoracji uczestniczki zostały zaproszone na doroczne Diecezjalne Rekolekcje Kobiet, które odbędą się w dniach 13-15 marca w Domu Modlitwy i Formacji w Łowiczu.
Rok modlitewnej formacji dobiegł końca, ale drzwi wspólnoty pozostały szeroko otwarte. Panie już wiedzą, że kiedy spotykają się "u Jego stóp", Bóg zawsze przychodzi z łaską, pokojem i siłą na kolejny krok.