On żyje, a ja chcę żyć dla Niego

baja

publikacja 26.05.2018 11:55

Świadectwo Wioli Białej z Żyrardowa rozpoczęło spotkanie pań podczas V Diecezjalnej Pielgrzymki Kobiet do Białej Rawskiej. Natomiast ks. Bogusław Zeman, przełożony paulistów, mówił o błogosławieństwie.

Wiola Biała doświadczyła tego, że Jezus uzdrawia Wiola Biała doświadczyła tego, że Jezus uzdrawia
Magdalena Gorożankin /Foto Gość

- W wieku 25 lat zachorowałam na raka nerki o bardzo dużej złośliwości. Lekarze dawali mi 10 proc. szans na przeżycie. Łapałam się wszystkiego, łącznie z bioenergoterapeutami. Bałam się bólu, bałam się o rodzinę, bałam się śmierci - mówiła Wiola. - Aż zostałam zaproszona do Częstochowy. "Ostatnie słowo należy do Jezusa, a nie do ciebie" - powiedziała mi osoba, która mnie tam zabrała.

Na Jasnej Górze była modlitwa o wylanie Ducha Świętego. "Jezu, jeśli taka jest Twoja wola, żebym umarła, to kładę tutaj moje życie, jeśli chcesz, to je zabierz. Ale jeśli chcesz, możesz mnie też uzdrowić” - modliłam się. I wtedy poczułam niesamowite ciepło, które rozlało się po całym moim ciele, a ja byłam pewna, że jestem już innym człowiekiem.

3 dni później była w centrum onkologii, a lekarze powiedzieli, że wszystkie guzy zniknęły. - Doświadczyłam tego, że Jezus naprawdę żyje, uzdrawia. "Teraz ja chcę żyć dla Ciebie" - powiedziałam Mu - opowiadała Wiola.

W 2012 r. pojechała do Medjugorie i prosiła Maryję, by pomogła jej rozeznać, co ma dalej robić. - Usłyszałam Psalm 45. Nie miałam wątpliwości, moje serce doznało olśnienia: pragnę być oblubienicą Jezusa Chrystusa - mówiła.

- Na drugi dzień byliśmy w Cenacolo, gdzie młodzi ludzie leczą się z uzależnień. Chłopcy mówili o jakiejś matce, że ją tak kochają, że ona jest świetna, że zawsze im pomaga. Okazało się, że opowiadają o matce przełożonej wspólnoty. Poczułam, że też chcę być matką duchową dla ludzi - opowiadała. - Dziś jestem na IV roku formacji dziewic konsekrowanych. Czuję się kobietą i czuję się matką duchową dla młodych osób. Drzwi się nie zamykają, one do mnie lgną. Poczułam też, że chcę się modlić za kapłanów, jestem już członkiem 5 margaretek, które modlą się za cudownych kapłanów. Pan dał mi dar niesienia nadziei. Dlatego dzisiaj pragnę z całego serca dziękować Maryi za dar macierzyństwa duchowego. Ono naprawdę przysparza mi wiele radości i czuję się na swoim miejscu.

Ks. Bogusław Zeman mówił o mocy błogosławieństwa   Ks. Bogusław Zeman mówił o mocy błogosławieństwa
Magdalena Gorożankin /Foto Gość

Ks. Bogusław Zeman, przełożony paulistów, mówił z kolei o wysławianiu i błogosławieniu Boga, a także o błogosławieniu człowieka przez człowieka. - Tylko we wspólnocie możliwa jest miłość, tak jest też w Trójcy Świętej - tłumaczył. - Miłość albo się dzieje, żyje, działa, albo jej nie ma. W błogosławieństwie ukryta jest moc życia.

Kapłan przytaczał biblijne opisy, w których Bóg błogosławił swoim wyznawcom, a także te, w których człowiek walczył o błogosławieństwo Boga. - Bóg się zobowiązał, Bóg chce dać, a naszym obowiązkiem jest trwać w przymierzu - tłumaczył. - Odkąd Chrystus przyszedł na świat, to On jest dla nas źródłem błogosławieństwa. To On posyła nam Ducha Świętego, który jest znakiem tego błogosławieństwa. Bóg nam błogosławi Chrystusem! Także ostatnia rzecz, jaką zrobił Pan Jezus, wstępując do nieba, to było błogosławieństwo… Zostawił ich z tym błogosławieństwem, aby oni - wypełnieni nim - także błogosławili. Pan zaprosił każdego z nas do tego, by błogosławił. Błogosławcie tych, którzy wam źle czynią! Nie oddawajcie złorzeczeniem za złorzeczenie! - przypomniał przestrogi Nowego Testamentu.

Paulista przypomniał o kapłaństwie powszechnym, które także zakłada błogosławieństwo. Przypomniał o mocy błogosławieństwa rodzicielskiego. Mówił, jak błogosławić dzieci, o tym, że ważne są słowo i gest. - Wszyscy chcemy usłyszeć, zobaczyć, doświadczyć, byśmy się nie musieli miłości domyślać - tłumaczył ks. Zeman. - Naszym słowom towarzyszy moc tworzenia lub burzenia. Ważne jest, abyśmy błogosławieństwo, które przekazujemy drugiej osobie, rozumieli także jako "dobre słowo do niej o niej". Mamy pomóc w ten sposób człowiekowi stawać się dobrym. Błogosławiąc w imię Pana Boga, naprawdę nie musimy nic umieć, potrafić, móc. W błogosławieństwie podłączamy dziecko, człowieka do mocy samego Boga. Błogosławmy, nie złorzeczmy i obserwujmy, jak się dzieci błogosławione dobrze rozwijają! - poradził na koniec.

Czytaj także: