Sąd w Skierniewicach aresztował na trzy miesiące mężczyznę podejrzanego o zabójstwo i usiłowanie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
Mężczyzna oblał benzyną i podpalił dwie urzędniczki pracujące w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Makowie. W wyniku odniesionych obrażeń jedna z nich zmarła, druga w stanie krytycznym przebywa w szpitalu.
62-letni Leszek G. usłyszał też zarzut spowodowania pożaru, który zagrażał życiu wielu osób. Za popełnione czyny grozi mu kara dożywotniego więzienia. O zastosowaniu aresztu wobec podpalacza poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania, który wyjaśniał, że śledczy wnioskowali o areszt ze względu na czyn zagrożony surową karą. Istniało także podejrzenia matactwa.
W środę mężczyzna został przesłuchany przez skierniewicką prokuraturę. Składając wyjaśnienia, twierdził, że nie pamięta zdarzenia. Szczegółowo zaś opisał swoje starania o umieszczenie go w domu pomocy społecznej. Mówiąc o nich, przyznał, że żywił żal do pracownic GOPS i wójta w związku z odmową umieszczenia go w takim miejscu na zimę. Mężczyzna podczas dalszych czynności prawdopodobnie poddany zostanie badaniom psychiatrycznym, które rozstrzygną kwestię jego poczytalności.