Patrioci z ziemi iłowskiej. – Jedźcie do Iłowa uczyć się, jak organizować patriotyczne uroczystości – usłyszał prezydent Bronisław Komorowski i jego otoczenie od Wacława Sikorskiego.
To jeden z niezłomnych. Skazany na karę śmierci, przetrwał więzienie UB. Jego słowa wypowiedziane przy prezydencie wspominane są jako anegdota. Tym bardziej że Bronisław Komorowski, gdy to usłyszał, pogratulował wójtowi gminy Iłów, a uznanie należało się komu innemu.
Naturalne połączenie
Chodzi o mieszkańców ziemi iłowskiej, którzy obrali sobie za cel kultywowanie historii tego regionu oraz miłości do ojczyzny. Organizują obchody patriotyczne, spotkania, koncerty, konkursy dla dzieci i młodzieży. Zdarza się, że muszą na to wyłożyć swoje pieniądze. – Robimy to z przyjemnością, bo to lubimy – mówi Andrzej Ciołkowski, prezes Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Ziemi Iłowskiej. Swoją pasją zaraził syna Tomasza.
– Nie zawsze spotyka się to z uznaniem, ale nie robimy tego dla pochwał tylko z potrzeby serca, żeby kształtować młodzież – dodaje. Wśród wielu inicjatyw było poświęcenie tablicy upamiętniającej Aleksandra Karłowskiego, uczestnika powstania styczniowego, który walczył także na Węgrzech pod dowództwem Lajosa Kossutha. Był właścicielem dóbr Wszeliwy i okolicznych wiosek – terenów niedaleko Iłowa. Na uroczystość zaproszono jego prawnuka. Patrick Baty, oficer Brytyjskich Sił Zbrojnych Jego Królewskiej Mości, przyjechał do Polski z małżonką. Obecna była także Karolina Kaczorowska, wdowa po prezydencie Polski na Uchodźstwie Ryszardzie Kaczorowskim, który jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku uczestniczył w Iłowie w uroczystości religijno-patriotycznej. Dla iłowian to naturalne połączenie, gdy w ważne wydarzenie wpleciona jest Eucharystia. Kolejni proboszczowie parafii Matki Bożej Królowej Polski starali się o tym pamiętać. Obecny, ks. Krzysztof Borucki, rozszerzył duchowo-patriotyczną troskę o comiesięczną Mszę św. w intencji ojczyzny.
Kolebka patriotyzmu
Historia Iłowa zaskakuje. Niegdyś w mieście położonym na szlaku handlowym mieszkali obok siebie Żydzi, Niemcy i Polacy. Wojny nie oszczędziły kościoła parafialnego, dodatkowo pożar w 1969 r. strawił go niemal doszczętnie. Mieszkańcy za każdym razem odbudowywali świątynię. – To kolebka naszego patriotyzmu – uważa Wanda Dragan, autorka książki „Zarys dziejów parafii Matki Bożej Królowej Polski w Iłowie”. Wydała ją za własne pieniądze. Wykorzystała materiały, które zbierała od lat. Sama tu się wychowała, więc nie było problemów z dotarciem do osób, które pamiętają, jak wyglądało życie w parafii kilkadziesiąt lat temu. W publikacji zawarła też archiwalne zdjęcia. Wcześniej ukazała się jej książka „Wielokulturowość ziemi iłowskiej”. – Niektórzy znajomi stwierdzili: „Dobrze, że napisałaś o Niemcach i Żydach, ale to Polacy powinni być wyeksponowani na pierwszym miejscu”. Pomyślałam sobie, że mają rację. Dla mnie najbardziej z polskością w Iłowie kojarzy się parafia i kościół. Stąd ta najnowsza książka – mówi W. Dragan. Bogate archiwa parafii dostarczyły jej wielu informacji. Współczesne wydarzenia opisała już jako naoczny świadek, a także ich współorganizator. Jest ich naprawdę dużo. Niewiele osób wie, że gen. Franciszek Wład, który zginął w 1939 r. w bitwie nad Bzurą, został pochowany na dziedzińcu kościoła w Iłowie. Dziś w tym miejscu stoi głaz. To zasługa mieszkańców, dla których uczczenie pamięci bohatera jest wyrazem uznania dla wszystkich żołnierzy, którzy zginęli w obronie Polski. Ten obelisk oraz drugi – ku czci Józefa Piłsudskiego – ustawiony w pobliżu, na rynku, jest miejscem dorocznych obchodów Narodowego Święta Niepodległości. Z roku na rok gromadzi się przy nich coraz więcej mieszkańców. Działania stowarzyszenia przynoszą efekt. Historia ważnych dla Iłowa osób nie odchodzi w zapomnienie. Wokół kościoła rosną trzy dęby, pamiątka tych, którzy wyrośli na tej ziemi, a zginęli w Katyniu.
Kamień wdzięczności
Do młodzieży najmocniej trafia przekaz ludzi, którzy doświadczyli okropności wojny i późniejszych prześladowań przez komunistów. Inicjatywa spotkań z okazji Dnia Żołnierzy Wyklętych, połączonych z koncertami i występami młodzieży, przyjęła się już na dobre. Jeden z ostatnich świadków wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat, mjr W. Sikorski ps. „Bocian”, bardzo dobrze wspomina wizyty w Iłowie. Do tego stopnia, że podarował iłowianom „Kamień pamięci” IPN. – Pan Wacław docenił to, w jaki sposób go tu przyjęliśmy, i sposób, w jaki czcimy tych, którzy walczyli o niepodległą Polskę. Dźwigał go przez całą Warszawę z myślą o nas – mówi Marcin Cieślak, inicjator spotkań. Patriotyzm ma we krwi. Jego ojciec Karol Cieślak jest twórcą patriotycznych wierszy. „Kamień pamięci” wmurowany jest w ścianę parafialnego kościoła. Świątynia pw. Podwyższenia Krzyż Świętego po remoncie nabrała dodatkowego blasku.•
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się