Siódmego dnia peregrynacji symbole ŚDM wędrowały po rejonie żyrardowskim.
- To był niezwykle wzruszający dzień - twierdzili zgodnie wolontariusze. Pierwszym miejscem, do którego zawitały krzyż i ikona Matki Bożej był dom sióstr Niepokalanek w Szymanowie, w murach którego znajdują się też prywatne liceum i gimnazjum prowadzone przez siostry. W kaplicy krzyż i ikona stanęły obok figury Matki Bożej Jazłowieckiej. Uczennice wraz z siostrami poprowadziły modlitwy uwielbienia. Do ołtarza procesyjnie przyniesiono płonące świece. Na spotkanie z symbolami przyszli także mieszkańcy Szymanowa i rodzice uczących się dziewcząt. Każdy z obecnych mógł dotknąć symboli. Każdy też otrzymał słowa na dobry dzień. – To była dla mnie niezwykła lekcja wiary – przyznaje Agata Michalak. – Ze wzruszeniem patrzyłam na starsze siostry, które o kulach, a nawet na wózkach zbliżały się do znaków ŚDM. Jedna z nich nie mogła wyciągnąć ręki, by dotknąć krzyża. Pomogła jej inna współsiostra. Wzięła jej dłoń i położyła ją na krzyżu. Tego gestu długo nie zapomnę – mówi wzruszona Agata.
Kolejnym miejscem, do którego udały się symbole, był Oryszew. Tu krzyż i ikona odwiedziły DPS „Grono”, skąd na rękach mieszkańców i wolontariuszy przeszły do miejsca urodzenia bł. Michała Oziębłowskiego. Rodzina błogosławionego na tę okazję przygotowała specjalną dekorację. – Nie znajduję słów, które mogłyby wyrazić radość z obecności symboli – mówi Bożena Stefańska, bratanica błogosławionego. – Do późnej nocy szykowaliśmy dekorację. Prasowałyśmy tiul, przyklejałyśmy zdjęcie i pisałyśmy tekst. Przy tych pracach serce nam biło z radości. Nie każdy ma takie szczęście, by pod jego domem zatrzymywały się znaki, przy których modliło się aż tak wiele osób – dodaje.
W Oryszewie symbole zaniesione zostały także do DPS „Monar” i „Markot”, gdzie po krótkiej modlitwie i świadectwach Zuzi i Olgi, wolontariuszek ŚDM, lednickie tańce zaprezentowała młodzież z Szymanowa. Zmagający się z bezdomnością i uzależnieniami mieszkańcy „Monaru” i „Markotu” z wielkim wzruszeniem przyjęli symbole. Wielu z nich przez dłuższą chwilę zatrzymywało się przy znakach podarowanych młodzieży przez Jana Pawła II. Po wielu twarzach płynęły łzy.