Prawie tysiąc dzieci z całej Polski przyjechało do Niepokalanowa, by oddać cześć swojej Matce Maryi. Wspólnota rycerzy Niepokalanej po raz trzeci spotkała się na zjeździe formacyjnym. Mszy św. przewodniczył biskup pomocniczy diecezji łowickiej Wojciech Osial.
Rycerze Niepokalanej sprawili, że od rana klasztor oo. franciszkanów stał się prawdziwą twierdzą, którą zdobyć może każdy, kto chce podjąć służbę u najlepszej Królowej. Chętnych nie brakowało. Na spotkanie przyjechało blisko tysiąc dzieci z różnych stron Polski. Liczną grupę stanowili także rycerze z diecezji łowickiej oraz ci, którzy myślą o wstąpieniu w rycerskie szeregi. Wśród wspólnot z Radomia, Warszawy, Łodzi, Tarnowa można było spotkać dzieciaki z Bobrownik, Łaniąt, Miedniewic, z parafii św. Wawrzyńca w Sochaczewie, św. Pawła od Krzyża w Rawie Mazowieckiej.
Spotkanie rozpoczęło się od zwiedzania miejsc, które założył św. Maksymilian Maria Kolbe. Dzieci wsłuchiwały się w historię klasztoru, dowiedziały się, kiedy i jak powstała bazylika mniejsza, modliły się w kaplicy, w której święty sprawował Eucharystie. Uczestnicy mogli zajrzeć do redakcji „Rycerza Niepokalanej” i „Rycerzyka”, poznać redaktorów, nabyć nowy egzemplarz czasopisma, a także figurkę, która wraz z poprzednimi stworzy kolekcję wizerunków Matki Bożej świadczących o uczestnictwie w ogólnopolskim spotkaniu.
Mali i duzi rycerze przyznają, że lubią to spotkanie. – Dobrze widzieć, że jest nas – rycerzy tak dużo. Jesteśmy tu z różnych stron Polski, a wszyscy mamy takie same zadania, które wypełniamy. Nie ważne, ile kilometrów nas dzieli, czy dobrze się uczymy, czy nie. Wszyscy jesteśmy rycerzami Maryi i to nas łączy – mówi 11-letni Filip Nawrocki z Radomska.
– Najbardziej lubię Mszę św., bo wtedy wszyscy się modlimy i to jest takie piękne, że tworzymy jedno królestwo, w którym Maryja jest naszą Królową, a my Jej rycerzami i damami dworu. Jestem już trzeci raz. Czekam na to spotkanie, bo co roku poznaję kogoś nowego i fajnego, kto mieszka daleko ode mnie, a też jest rycerzykiem. Z jedną koleżanką wysyłamy do siebie pocztówki i kartki z życzeniami, z innym kolegą czasem dzwonimy do siebie i wtedy opowiadamy sobie o tym, co nam się podobało w czasopiśmie – dodaje Paulina z Warszawy.