Nasze fizyczne i duchowe pielgrzymowanie zakończyliśmy Koronką do Miłosierdzia Bożego odmówioną na dużym różańcu, który towarzyszy nam od ubiegłego roku. Modliłyśmy się w miejscu szczególnym - kościele, któremu 30 lat temu "zadano ranę". Miejsce zostało uleczone. Wierzymy, że i nasze rany zostaną uleczone.
Po Mszy św., akcie zawierzenia i adoracji - ze spokojnymi sercami przeszłyśmy pod pierwszy kościół w Puszczy Mariańskiej. Ten, który w 1993 r. podpalono. Ogień strawił niemal wszystko. Dziś śladem po tej ranie jest osmolony krzyż.
Choć pogoda nie sprzyjała modlitwie na zewnątrz, uczestniczki DPK wytrwale modliły się za kobiety zranione i uleczone.
Większość pań trzymała w dłoniach "swój" paciorek. W modlitwie jednak pamiętałyśmy o wszystkich zranionych, ale i uleczonych kobietach. Magdalena Gorożankin /Foto GośćOd ubiegłego roku towarzyszy nam ogromny różaniec, którym podczas VIII DPK otoczyłyśmy świątynię w Suserzu. Tym razem przed kościołem każda z pań chwyciła za "swój" paciorek i w Koronce do Miłosierdzia Bożego prosiła o miłosierdzie dla siebie i kobiet świata.
Po modlitwie wiele pań zdecydowało się zostać, by w osobistej modlitwie, w ciszy, zwyczajnie pobyć w niewielkiej świątyni. Choć tegoroczna DPK kończyła się dość późno, panie nie zamierzały wracać do domów bez rozmowy, dzielenia radości spotkania, wymiany doświadczeń i kontaktów, bo DPK to także przestrzeń, w której powstają nowe dzieła, inicjatywy, a przede wszystkim relacje, które niosą, podtrzymują.