W ramach naszego cyklu "Mimo drzwi zamkniętych" publikujemy świadectwa kapłanów, którzy zgodzili się podzielić z nami swoim przeżywaniem kapłaństwa i wiary w czasach pandemii.
Ks. Paweł Olszewski, wikariusz parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Rawie Mazowieckiej
„Proszę księdza, proszę się pomodlić…” – to słowa, które od dawna, od początku mojego kapłaństwa, słyszę w rozmowach czy odczytuję w smsach. Przeważnie są to prośby, zwłaszcza kiedy ktoś przeżywa trudności; ale nie brakuje też i podziękowań związanych z czyjąś radością! W obecnym czasie rozprzestrzeniającej się zarazy również nie brakuje tego typu próśb. Płyną one z serc ludzi przeżywających dramaty, lęki, obawy, zwłaszcza o życie swoje i swoich bliskich. A tym samym i modlitwa staje się bardziej świadoma i potrzebna.
W tym czasie przypominają mi się słowa Ojca Świętego Benedykta XVI, który wypowiedział je do duchowieństwa polskiego, w Archikatedrze Warszawskiej, w dniu 25 maja 2006 r.: „Wierni oczekują od kapłanów tylko jednego, aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem”. Mogę powiedzieć, że to mój program na moje kapłaństwo i na ten czas trwającej epidemii. Co się pod tym kryje? Przede wszystkim niesienie Ludowi Bożemu Chrystusa w sakramentach świętych. W sprawowanej Eucharystii, która przypomina, że Pan Bóg stale jest z nami, nawet w trudnych chwilach; spowiedzi – te są niezwykle przejmujące, piękne i wzruszające, bo dotykające głębi ludzkich serc; oraz sakramencie namaszczenia chorych, który podtrzymuje i daje moc w przezwyciężaniu trudności.
Moja posługa kapłańska – zwłaszcza w tym czasie – to również sianie Nadziei, która ociera łzy zwątpienia i niesie pocieszenie strapionym. Staram się z moimi rozmówcami przekierowywać ich wzrok na Jezusa Zmartwychwstałego, zwycięskiego. W obecnym czasie wiele osób ma myśli skoncentrowane na panoszącą się zarazę, staje się ona niemalże „bożkiem”, który celebrowany jest każdego dnia. Staram się wtedy przypominać, że obecna sytuacja, nie może spychać na margines naszego życia przeżywania czasu Wielkiego Postu, naszego osobistego nawrócenia, czy Świąt Paschalnych. Przypominam, że jako uczniowie Jezusa mamy być ludźmi nadziei; że jako ludzkość pokonaliśmy wiele wciągu wieków; i że mamy być apostołami nadziei, czyli optymizmem, radością, pogodą ducha i osobistą wiarą mamy zarażać innych, aby nie dać się zwyciężyć smutkowi, rozpaczy i beznadziei. Pragę jednocześnie ten czas zarazy widzieć nie jako „trudny”, ale jako „inny”, może nawet „wyjątkowy” czy „błogosławiony”. Ten czas może rodzić także dobro i to dobro również dostrzegam. Najlepszą nagrodą po takich spotkaniach jest uśmiech, który powraca na twarze ludzi!
Moje działanie duszpasterskie nie jest ograniczone jedynie do słów. Kiedy w ostatni I Piątek miesiąca odwiedzałem swoich chorych, pytałem ich, czy czegoś im w tym czasie nie brakuje, czy mają kogoś, kto ich zaopatruje w potrzebne środki do życia. Wymieniliśmy się numerami telefonów i zaoferowałem, w razie potrzeby, swoją pomoc. (Właśnie kiedy pisałem te słowa [07. 04. 2020 r. godz. 20:00], miałem taki telefon. I jestem umówiony, że jutro z posługą sakramentalną odwiedzę starszą osobę – Panią Jadzię, która nie może w tym czasie wyjść z domu do kościoła)
Obecny czas pozostawania na plebani jest także dla mnie czasem, w którym mogę regenerować swoje siły. To więcej czasu na spokojniejszą duchową refleksję, lekturę książki, odpoczynek czy sen. Jednocześnie kumulują się w głowie nowe pomysły duszpasterskie, które ufam, że będę mógł zrealizować w bliższej czy dalszej przyszłości. Ale na pewno ta przyszłość nadejdzie!
Pozdrawiam wszystkich Czytelników Łowickiego Gościa Niedzielnego, zapewniam modlitwę i składam najserdeczniejsze życzenia – błogosławionego czasu Świąt Paschy Pana! Niech Chrystus Zmartwychwstały daje Wam wiele powodów do chrześcijańskiej radości, która potrafi „biadanie nasze zamienić w taniec radości” (por. Ps 30, 12).