W ramach naszego cyklu "Mimo drzwi zamkniętych" przez trzy dni będziemy publikować świadectwa kapłanów, którzy zgodzili się podzielić z nami swoim przeżywaniem kapłaństwa i wiary w czasach pandemii.
Od kilku tygodni nasz kraj zmaga się z pandemią. By przeciwdziałać kolejnym zachorowaniom, władze, Kościół apelują o pozostanie w domach. Ograniczenia dotykają wszystkich. W sercach i umysłach wielu osób rodzi się wiele wątpliwości, obaw, dylematów. Przez trzy dni na naszej stronie, dokładnie o godz. 15, będziemy publikować świadectwa kapłanów. Wielu z nich podzieliło się z nami swoją refleksją. Dziś prezentujemy świadectwa: bp. Wojciecha Osiala, ks. Piotra Kaczmarka, ks. Sławomira Wasilewskiego, ks. Kamila Goca i ks. Jacka Zielińskiego.
Bp Wojciech Osial, biskup pomocniczy diecezji łowickiej:
Sytuację, którą przeżywamy w związku z pandemią, odczytuję w duchu wiary, jako znak, który Pan Bóg nam daje. Przez każdy znak Bóg nas czegoś uczy. To wydarzenie, które przeżywamy, kryje w sobie wiele różnych treści. Myślę, że każdy odczytuje je na swój sposób. Ja także się nad nimi pochylam i próbuję odczytywać. Jako ksiądz wierzę, że wszystko jest w rękach Bożej opatrzności. To główna myśl, że Pan Bóg jest ponad wszystkim, że to On pisze dzieje człowieka. Jeśli zanosimy modlitwy do Boga, to te modlitwy świadczą o naszej wierze w to, że Bóg ma moc zatrzymać epidemię.
Codziennie odprawiam Eucharystię. Na tych Mszach św. w dzień powszedni, a zwłaszcza w niedzielę, bardzo brakuje ludzi. Pierwsza rzecz, która mi przychodzi na myśl w kontekście Eucharystii, jest taka, że Msze św. są odprawiane. Jest składana ofiara Jezusa Chrystusa nieustannie. I wierzymy, że ta ofiara ma wielką moc. Moc zbawczą, która wyzwala od śmierci grzechu, ale wierzymy też, że jest to największa, najpotężniejsza z modlitw, i że przez nią wypraszamy Boże miłosierdzie i Boże łaski, w tym łaskę ustania epidemii. Chcę to jeszcze raz podkreślić: to jest dla mnie wielkim znakiem i mocą, że Msze św. odprawiamy niezależnie od tego, czy ludzie są, czy ich nie ma. Patrząc na pusty kościół, coraz mocniej odkrywam prawdę, że Kościół ma też wymiar duchowy. Ludzi nie ma fizycznie przed ołtarzem, ale przecież Kościół to jest Mistyczne Ciało Chrystusa, i ci ludzie przy otwartości serca i przy intencji duchowej łączenia się z tą Mszą św. uczestniczą w niej, są obecni. Z pomocą przychodzą media, które pomagają w jakiś sposób zobaczyć pewne rzeczy od strony fizycznej. Najważniejsze jest jednak to, co się dzieje duchowo. Ktoś, kto ogląda telewizję, duchem łączy się z tą ofiarą, która gdzieś, w danym miejscu, jest sprawowana. I w taki sposób patrzę na Kościół w wymiarze duchowym.
Trzecia rzecz jest najgłębsza. Kiedy składamy ofiarę Mszy św., to z ofiarą Jezusa Chrystusa składamy nas samych. Kapłan jest jednocześnie barankiem ofiarnym. Tak, jak to uczynił Pan Jezus, który był kapłanem, który sam siebie złożył w ofierze. Taką też drogę nam zostawił. I ja, jako ksiądz, tak mam czynić, ale nie tylko ja, ale także każdy wierzący. Każdy z nas składa siebie w ofierze. Jest to wyraz naszego posłuszeństwa Bogu Ojcu. Chcemy powiedzieć Panu Bogu, że jesteśmy Jego, chcemy iść Jego drogą i oddajemy się całkowicie w opiekę Jego opatrzności.
W czasie pandemii w takim duchu składam każdą ofiarę Mszy św. i proszę, aby wszyscy inni podobnie to przeżywali.
Słuchając ludzi, widzę ogromną tęsknotę duchową za Bogiem. Miliony ludzi uczestniczących w Mszach św. za pośrednictwem środków masowego przekazu - to przejaw wiary. Co więcej, słyszę też o tym, że ludzie w domach wspólnie odmawiają Różaniec, Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Nie brakuje tych, którzy odszukali swoje książeczki do nabożeństwa i tak, jak potrafią, modlą się. To cieszy i wzrusza. Wyzwaniem są natomiast osoby, których serca są zamknięte, które nie mają łaski wiary. Zastanawiam się, czy wydarzenia, które przeżywamy, otworzą ich serca.
Jak będzie po zakończonej epidemii? Nie wiem. Jedni mówią, że ludzie wrócą do Kościoła w większej liczbie, inni straszą, że dyspensy, które Kościół daje, sprawią, że ludzie się przyzwyczają i będą myśleć, że udział w Mszy św. przez telewizor wystarczy. Ufam Bogu i trwam na modlitwie.