Dziś pątnicy przemierzyli 24 km i dotarli na nocleg w Makowie. Na skrzyżowaniu prowadzącym do kościoła św. Wojciecha na pątników czekała rzesza mieszkańców, którzy z radością podejmą ich na noclegu. - To są nasi pielgrzymi i nie ma możliwości, by ich nie przyjąć. Dziś mieli wyjątkowo słoneczny dzień, który na pewno dał im się we znaki. My jesteśmy chrześcijanami i chcemy postępować zgodnie z tym, co dyktują nam wiara i serce. Głodnych nakarmić, spragnionych napoić, podróżnych w dom przyjąć. Dla nas to radość, bo ci wędrowcy wnoszą do naszych domów Boga, nadzieję, ale też radość - mówi pani Danuta, parafianka.

Podobnego zdania jest wójt gminy Maków Jerzy Stankiewiecz. - Pielgrzymka łowicka wpisała się na stałe w krajobraz naszej miejscowości. Gdyby miało jej nie być u nas 6 sierpnia, to czegoś by brakowało - mówi wójt. - Pielgrzymi nas mobilizują. Mnie - do podjęcia różnych inicjatyw, by jeszcze lepiej przygotować miejsce wieczornego spotkania, a mieszkańców - do uprzątnięcia gospodarstw - żartuje J. Stankiewicz. - Pielgrzymka to część Makowa. Chcemy by ludzie, którzy są tu zawsze mile widziani, nie tylko w sierpniowy wieczór, czuli się jak u siebie w domach.

Na skrzyżowaniu wędrowców powitał również proboszcz parafii ks. Sławomir Wasilewski, zaś ks. Jakub Zakrzewski sowicie pokropił pielgrzymów wodą święconą.

Większość pątników nocleg otrzymuje od mieszkańców. Jednak dla kilku grup wójt gminy otwiera szkołę, udostępnia boisko sportowe pod pole namiotowe i prowadzi rozmowy z mieszkańcami, strażą pożarną o udostępnienie im wody do umycia się. Pielgrzymi doceniają każdy gest dobroci. W zamian zabierają intencje mieszkańców przed tron Jasnogórskiej Pani.

Wieczorem wszyscy razem uczestniczą w zabawach chrześcijańskich i Apelu Jasnogórskim w muszli koncertowej.